Rok pełen niespodzianek.
Każdy przyzna, że 2020 to rok, w którym rzeczywistość sprawdza naszą zdolność do przetrwania w wyjątkowych warunkach.
Dla tych którzy dotrą tu za parę lat i być może nigdy nie słyszeli o Covid-19.
Od marca 2020 roku, w Polsce i na świecie,panuje pandemia koronawirusa, choruje coraz więcej osób.
Władze aby ograniczać wzrastającą liczbę zachorowań nakazują liczne ograniczenia. Przez całe tygodnie ludzie muszą zostać w domach.
Czy słusznie i czy to pomoże? Nie wiem. Faktem jednak jest, że na kilka tygodni ludzie zostali zapuszkowani. Zamknięci w swoich własnych domach. Prepersi z dumą prężyli swą pierś. Oni, od dawna przygotowani na tak zwane ciężkie czasy, patrzą z wyższością na resztę społeczeństwa, która tłumnie ruszyła na zakupy. Zatowarować się przecież trzeba na x dni. Nie wiadomo ile to potrwa i czego w międzyczasie zabraknie!
Jak w PRLu!
Towarem numer jeden na świecie stał się papier toaletowy. Ilość memów na ten temat w internecie potwierdza jedynie moją teorię. 🙂
Jednak najważniejsze sprawunki to oczywiście jedzenie. Z półek znika wszystko jak leci.
Jednak największą popularnością cieszy się żywność z długim terminem przydatności. Królują drożdże. Do dziś nie wiem czemu? Do koszyka wpada też 10 kg mąki, 20 kg cukru, zgrzewki makaronu i kilogramy ryżu i kasz. Po drodze łapiemy puszki: pomidory, kukurydza, fasola, makrela, tuńczyk, ciecierzyca, ananas, mleko….i wiele wiele innych. A są jeszcze przecież słoiki! Fasolka szparagowa, pulpety, koncentrat pomidorowy!
Nie wiadomo przecież ile w tych domach zostaniemy i czego w tym czasie w sklepach zabraknie. I tak wydaliśmy mnóstwo pieniędzy i mamy piwnice, szafy i komórki zamienione w przydomowe spiżarnie. Co de facto po jakimś czasie doceniłam i stwierdzam, że to bardzo wygodne. Od jakiegoś czasu planujemy zakupy tak by robić je tylko raz w tygodniu. Gdy jakiś produkt pierwszej potrzeby się kończy, np. majonez, nie trzeba pędzić do sklepu, wystarczy zejść do piwnicy. Cóż za oszczędność czasu!
A u nas życiowa rewolucja.
Szczyt strachu i chaosu przypadł na czas, w którym na świat przyszedł mój synek. Samo pojawienie się dziecka w życiu to OGROMNA rewolucja. Pojawienie się drugiego dziecka to, uwierzcie mi, jeszcze większa zmiana. Domyślacie się pewnie, że w związku z potrzebą zapewnienia poczucia bezpieczeństwa i wprowadzenia jakiejkolwiek stabilności i przewidywalności w naszym domu, nasze zakupy były przeogromne. Gigantyczne wręcz.
Zrobiliśmy zapasy sięgające pod sam sufit, wszystkiego co mogłoby się przydać i z czym nie mieliśmy pojęcia co zrobić w przyszłości, ale tak na wszelki wypadek dobrze mieć bo przecież się nie psuje.
Ach jacy byliśmy z siebie dumni.
Znacie to? No pewnie.
I przyszedł ten czas gdy emocje opadły. Jakoś ogarnęliśmy rzeczywistość z dwójką maluchów na pokładzie. Pandemia wciąż trwa, ograniczenia i środki ostrożności wracają. Okazuje się, że sklepy nie przestały i nie przestaną funkcjonować. Wszystko w sklepie jest i zapowiada się, że będzie. A my zostaliśmy z mnóstwem puszek. Teraz to dopiero jesteśmy zapuszkowani. 🙂
Jeśli brakuje Wam pomysłów i inspiracji co zrobić z tym całym jedzeniem żeby nie zalegał lata w waszych spiżarniach. Zajrzyjcie do moich przepisów z kategorii Kuchnia Pandemiczna. Znajdziecie tam proste i smaczne propozycje, które wykorzystują produkty które na pewno w nadmiarze przechowujecie.
Idąc dalej tropem puszek, konserw i słoików chce Wam teraz zadać pytanie.
Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego jest tak, że jeden produkt pakowany jest do puszki a inny upychany w słoiku?
Dlaczego pomidory możecie kupić w puszce, słoiku czy kartoniku a kukurydza czy groszek jest zawsze w puszcze? I dlaczego mielonka w konserwie nie musi stać w lodówce a jest dobra do zjedzenia przez rok? Mięso w szafie może stać rok?
Tak dokładnie rok, a nawet więcej od daty produkcji! To właśnie są pytania do technologa i z największą przyjemnością Wam na nie odpowiem.
Zacznijmy od definicji.
Uwielbiam definicje. Człowiek nauczy się paru na pamięć. Zacytuje w towarzystwie i od razu wszyscy go mają za eksperta. Należy jednak pamiętać aby uczyć się wciąż kolejnych albo często zmieniać towarzystwo. Inaczej szybko zorientują się, że nie macie pojęcia o czym mówcie a jedynie znacie definicję. Ale tym razem będzie inaczej. Po przeczytaniu mojego wpisu do końca na pewno staniecie się ekspertami w dziedzinie puszek, czyli konserw. Zaczynamy!
Pierwsza definicja brzmi:
Konserwy, to produkty żywnościowe pochodzenia zwierzęcego lub roślinnego, utrwalane za pomocą ogrzewania w hermetycznych puszkach, słojach, butelkach bądź innych jednostkach opakowaniowych.
Można też tak:
Konserwa to produkt spożywczy zamknięty w hermetycznym opakowaniu, poddany obróbce cieplnej, powodującej redukcję lub zniszczenie mikroflory do poziomu zapewniającego trwałość i bezpieczeństwo zdrowotne.
Nie ważne, której definicji się nauczycie. Obie mają wspólny mianownik, utrwalanie przez ogrzewanie inaczej obróbkę cieplną.
I tu znowu trzeba rozróżnić dwa na to sposoby: pasteryzację i sterylizację. Co decyduje jaki proces należy przeprowadzić. Kwasowość produktu czyli jego pH.
Produkty, które mają pH poniżej 4,5 – wystarczy poddać pasteryzacji. Te, których pH wynosi powyżej 4,5 należy sterylizować.
Pasteryzacja
Kojarzycie na pewno pasteryzację z domu rodzinnego, kiedy to mama mówiła, że pasteryzuje słoiki, wkładając je do garnka do góry dnem i gotując w wodzie. To dokładnie ten proces. Podgrzewanie w temperaturze wrzącej wody, dzięki czemu wewnątrz słojów jest około 65-85 stopni Celsjusza, ma na celu zniszczenie drobnoustrojów chorobotwórczych
i unieszkodliwienie form wegetatywnych innych mikroorganizmów. W czasie takiej pasteryzacji kwasy zawarte w niektórych produktach (kwaśne pH) stwarzają warunki do zniszczenia również przetrwalników bakterii. Dodatkowo hermetyczne zamknięcie pozwala na utrzymanie produktu w warunkach beztlenowych, czyli bez dostępu powietrza co zapobiega wtórnemu zakażeniu mikroorganizmami. Dlatego nasze pomidory o kwaśnym pH nie muszą być sterylizowane. Wystarczy pasteryzacja by móc przechowywać je przez długi czas.
Sterylizacja
Ze sterylizacją sprawa się komplikuje. Tu temperatura jest już dużo wyższa, nawet 121 stopni w środku produktu. Nieosiągalne w warunkach domowych. W przemyśle używa się specjalnych maszyn i technik aby to osiągnąć. Takie „gotowanie” konserwy powoduje ich wyjałowienie, również z przetrwalników bakterii, w produktach które nie mają kwaśnego pH. Dzięki temu właśnie mielonka turystyczna może stać w szafce kuchennej.
I tu dochodzimy do odpowiedzi na moje pytanie. Dlaczego przecier pomidorowy to jest w kartoniku na półce, a tuńczyk w puszce? Temperatura i ciśnienie zniszczyły by je doszczętnie.
Żaden kartonik nie wytrzymałby takich parametrów procesu jakim poddawane są biedne puszki w trakcie sterylizacji. Sterylizację przeprowadza się stosując suche, gorące powietrze o temperaturze160-180 °C, przez 1-1,5 godz., lub autoklaw . Specjalny gar, który traktuje puszki temperaturą (121-123 °C) i nadciśnieniem 1 atmosfery przez 15-30 minut.
Uf! Dotarliście do końca. Gratuluję!
Odpowiedź jest tak prosta ale żeby zrozumieć jej istotę, potrzebne jest długie wyjaśnienie. Przedstawiłam tu oczywiście jedynie wstęp do wiedzy o konserwowaniu żywności. Istnieją procesy o tajemniczych nazwach tyndalizacja, upertyzacja, aseptyczne pakowanie czy paskalizacja. Na pewno znacie też konserwy, które należy przechowywać w lodówce. Jeśli chcielibyście wiedzieć dlaczego lub rozszyfrować powyższe słowa, a może macie dodatkowe pytania, dajcie mi znać w komentarzach, na Facebooku lub Instagramie. Z chęcią opowiem więcej w oddzielnym wpisie.
Zapraszam też do zostawienia swojego maila na dole strony. Dowiecie się pierwsi o nowościach na stronie i otrzymacie wiele kulinarnych niespodzianek.