Daty ważności. Co Cię nie zabije to wzmocni?

utworzone przez | lip 6, 2021

Co Cię nie zabije to wzmocni!

Oto motto mojego kolegi z branży. Przy czym nie ma on nigdy na myśli doświadczeń duchowych i emocjonalnych.
Zakres tego przysłowia w jego mniemaniu odnosi się jedynie do…jedzenia.
Tak Mirek uwielbia jeść. Co widać od razu po rumianych policzkach i okrągłym brzuszku. Ale tak naprawdę wśród znajomych Miras nie słynie z miłości do jedzenia.
On znany jest ze swojej oszczędności i zbieractwa. Nie zmarnuje nic i wykorzysta wszystko. Prawdziwy mistrz recyklingu. Znajdzie zastosowanie dla każdego elektro śmiecia, dla każdej starej opony czy niechcianego mebla. Nie zmarnuje też żadnego okruszka i nie przepuści okazji do darmowych posiłków. Nawet jeśli te posiłki większości z nas wydawałby się już niejadalne. A daty ważności minęły gdzieś w zeszłym półroczu.

Kiedyś myślałam, że Miras albo ma żołądek z azbestu albo doładowanie z kosmosu i nic mu nie szkodzi. Za nic miał daty ważności wszelkich produktów spożywczych.

Przyszedł na spotkanie z jogurtem miesiąc po upływie daty przydatności. Zapytany czy ma zamiar go zjeść. Odpowiedział:
A co mam wyrzucić? Mam jeszcze zgrzewkę w lodówce. (W tym miejscu opowiedział jak to dostał te dary losu całkowicie za darmo).
Mirek wypytywany o przygody żołądkowo/jelitowe zawsze szczyci się tym, że tylko raz w swoim 55letnim życiu spędził cały dzień w toalecie. Po łososiu….oczywiście dawno po dacie. Ale w sumie tego się spodziewał gdy go jadł bo pachniał inaczej niż zwykle.

Oczywiście nie namawiam Was abyście byli jak Mirek i zjadali wszystko jak leci, pomijając tak oczywiste sygnały jak doznania zapachowe. I za nic nie patrzyli na daty ważności produktów spożywczych.

Chcę Wam tylko uświadomić, że na świecie istnieją ludzie, którzy totalnie nie przejmują się czymś takim jak data przydatności i żyją!

Pewnie nie zdajecie sobie z tego sprawy ale daty ważności widoczne na opakowaniach to nowość.

Zaczęły pojawiać się na produktach spożywczych dopiero w latach 60tych XXwieku.
Wcześniej Wasze babcie i prababcie kupując ser, mleko, kiełbasę i wiele wiele innych musiały same określić, czy dany produkt nadaje się jeszcze do spożycia.
Wyobrażacie sobie tą odpowiedzialność? Dać kiełbasę dzieciom na śniadanie i zaryzykować zatrucie czy lepiej puścić do szkoły na głodniaka, lub z kromką chleba?

Myślicie pewnie, że Wasze babki i prababki po prostu miały magiczne moce i posiadały tajemną wiedzę pozwalającą na określenie czy coś zjeść czy nie?!

Absolutnie nie wiedziały więcej niż Wy. Przypuszczam, że ich wiedza na temat żywności i zagrożeń dla zdrowia i życia była mniejsza niż Wasza obecnie.
Jak się więc stało, że jednak przeżyły i one i ich dzieci a co za tym idzie Wy pojawiliście się na tym świecie?
Ano sprawa jasna jak słońce!
Zaufały swoim zmysłom.
Do czego i Was namawiam!
Każdy. Absolutnie każdy produkt spożywczy czy danie, zanim trafi na Wasze stoły i do żołądków powinien zostać poddany ocenie.

Ocenie organoleptycznej za pomocą zmysłu:

  • Wzroku
  • Węchu
  • Smaku

Zawsze w powyższej kolejności.

Najpierw oceniamy produkt wizualnie. Dopiero potem wąchamy a jeśli nic nie wzbudza naszych wątpliwości wąchamy.
Rozumiecie chyba, że naprawdę nie trzeba próbować popsutej wędliny. Wystarczy, że jest zielonkawa i nieprzyjemnie pachnie to całkowicie dyskwalifikuje jako produkt zdatny do spożycia. Mimo dobrej daty ważności.
Jeśli na pierwszy rzut oka w jogurcie czy dżemie widzicie pleśń, nie musicie nic wąchać. Od razu możecie zutylizować cały produkt.

Nie! Nie wystarczy zebrać kożucha pleśni z wierzchu!

Jeśli śmietanka wydaje się ok, nie śmierdzi ale spróbowaliście i jest…nieprzyjemnie kwaskowata…cóż nie nadaje się do sosu.
Wierzcie mi. Nie jeden raz uratowałam już swój obiad przed zniszczeniem próbując śmietanki zanim jej dodałam!

Jeśli ciekawią Was metody sprawdzania przydatności jaja zapraszam serdecznie TUTAJ!

Dziś producenci żywności ułatwiają nam zadanie. Umieszczają na opakowaniach daty ważności produktów spożywczych. Te daty informują nas o tym, że do tego dnia nasz produkt powinien zachować pełnię walorów oraz bezpieczeństwo.

Powinien…..ale nie zawsze tak jest.

Produkty, które bezwzględnie należy przechowywać w warunkach chłodniczych (nabiał, mięso, wędliny, mrożonki…) narażone są na przerwanie łańcucha chłodniczego w trakcie transportu do sklepu, a także ze sklepu do Waszego domu.
Jeśli zagrzeje Wam się w aucie świeżo zakupiona szyneczka to gwarantuję, że popsuje się dużo wcześniej niż wskazuje na to data przydatności na opakowaniu.
Kij oczywiście ma dwa końce.
Jeśli jogurt zawsze był dobrze przechowywany to jest 99% szans na to, że będzie jeszcze całkowicie dobry u tydzień i dwa po terminie.

Co więc robić? Jak uchronić termo wrażliwe produkty przed zepsuciem? Jak sprawić by faktycznie wzmocniło a nie zabiło?

  • Produkty wrażliwe na temperaturę kupuj zawsze na końcu by jak najkrócej wozić je w sklepowym wózku.
  • Od razu wkładaj je do toreb termoizolacyjnych.
  • W upalne dni serdecznie polecam zabranie z domu, wcześniej zamrożonego wkładu chłodzącego.
  • Po zakupach jedź od razu do domu, a nie na myjnię i ploteczki do sąsiadki. Jako pierwsze wypakuj to co powinno znaleźć się w zamrażarce i lodówce, zanim pochłonie Cię telefon o psiapsi czy napastliwe żądanie soczku od Twoich podopiecznych.

To pomoże Ci uchronić wrażliwe produkty przed szybkim zepsuciem i wydłuży ich przydatność do spożycia.

Więcej o sprawdzaniu dat, o tym jak przejrzeć swoją spiżarnię lodówkę oraz zamrażarkę, pod kątem bezpieczeństwa spożycia, znajdziecie na moim profilu IG oraz FB. Gdzie w krótkich filmikach opowiadam o tym na co jeszcze zwrócić uwagę.

Zapraszam  Cię też do zapisania się do listy mailingowej na dole strony.
Zostańmy w kontakcie!

Po więcej ciekawostek i wiedzy zapraszam na BLOG a po przepisy do działu PRZEPISY

 

Ustawienia prywatności

Dostosuj ustawienia

Zapisz
W celu zapewnienia najwyższej jakości działania ta strona wykorzystuje pliki cookies. Zmian dotyczących plików cookies możesz dokonać w ustawieniach swojej przeglądarki.
Czytaj więcej