Witam serdecznie na krótkiej przypowiastce o systemie Nutri Score.
Skoro tu jesteście to domyślam się, że nie wiecie czym tenże Nutri Score jest. I słusznie bo to coś nowego na świecie i w naszym kraju. Już objaśniam. Jest to wymyślony i stworzony we Francji, system znakowania wartości odżywczej produktów spożywczych.
Francuzi wymyślili sobie, że fajnie będzie jeśli konsument/klient, podchodząc do półki niemalże natychmiast będzie wiedział jaką wartość odżywczą ma dany produkt, umieścili więc odpowiednie oznakowanie z przodu produktu.
Jak to zrobili? Ano wymyślili coś na model skali. Litery ustawione w rzędzie od A do E. Dodatkowo do liter przypisany jest kolor. A to mocna zieleń, B jasnozielony, C żółty, D pomarańczowy, E czerwony kolor.
Dokładnie tak jak na grafice dodanej do tego artykułu. Jak myślcie czy taki system to będzie hit? To czytajcie dalej.
Zastanawiacie się pewnie w jaki sposób te produkty są oceniane? Skąd wiadomo jaką literę moze mieć dany produkt?
System nutri score opiera się na algorytmie matematycznym, który to przyznaje punty dodatnie i ujemne za zawartość poszczególnych składników w produkcie. Np. punkty pozytywne za zawartość błonnika czy białko, zawartość warzyw. Natomiast ujemne za wysoki poziom soli czy tłuszczu.
Różnica tej punktacji daje nam wynik końcowy. Który uplasuje nam dany produkt na skali.
Podam kilka przykładów….
A- warzywa na patelnię, chleb razowy, twaróg półtłusty
B – jogurt naturalny, chleb pszenny, szynka z indyka
C – jogurt owocowy, musli z owocami, filety rybne w sosie pomidorowym
D- ser żółty, oliwa z oliwek, łosoś wędzony
E- słodycze, sery pleśniowe, boczek
Nie ma wątpliwości, że system jest bardzo czytelny i błyskawicznie identyfikowalny. Od razu wiemy z czym mamy do czynienia.Widząc literką A czy B wiemy, że takie produkty należy jeść kilka razy dziennie, D w mocno ograniczonej ilości natomiast E jedynie okazjonalnie.
Twórcy systemu dodatkowo zachwalają, że jest wiarygodny i rzetelny bo ocenia produkt całościowo i podaję ocenę w przeliczeniu na 100g/ml a nie na porcje.
Jest to dobrowolny system oznaczania produktów, wprowadzono go już w kilku krajach UE. W Polsce pionierem w tej dziedzinie i ambasadorem akcji jest Danone. Na niektórych ich produktach można już spotkać to oznakowanie. Idea wg mnie godna uwagi. Taka frontem do klienta prawda?
Ale….. Ma swoje wady. I jak dla, mnie te wady na razie przesadzają o tym że w formie jaka jest teraz się nie upowszechni i nie przyjmie.
Producenci produktów regionalnych i tradycyjnych w całej Unii wnoszą protest co do funkcjonowania obecnego algorytmu tego systemu. Ich głównym zarzutem jest to, iż producenci wysokoprzetworzonych produktów mogą w taki sposób dostosowywać skład aby dostosowywać się do algorytmu i przedstawiać swój produkt jako zdrowszy.
Nie wierzycie. Wpiszcie w Google Grafika hasło Nutri Score. Produkty oznaczone jako A i B, które tam zobaczycie nie raz Was zaskoczą. 🙂
Przykład z rodzimego podwórka. Wspomniany Danone ma produkt jakim jest Danio czyli popularna z reklamy Metoda na Głoda. Super słodki (poziom cukru Coli) produkt mleczny, który to uwaga, uwaga! Ma oznaczenie B-jasnozielone. Szok?! Oczywiście. Myślę,że na zdrowy rozsądek i przykłady, które podałam powyżej produkt ten powinien mieć co najwyżej literkę C. I tu powraca jak miecz obusieczny argument twórców systemu, którzy twierdzą iż oparcie punktacji na 100g czy ml produktu jest najlepsze gdyż pozwala porównywać produkty między sobą. Tyle, że my nie zjemy 100g Danio tylko całe opakowanie więc minimum 140g. Czy można też porównywać 100g wartości odżywczej jogurtu z 100g oliwy z oliwek czy szynki parmeńskiej. Oczywiście, że nie ponieważ zwykle jemy znacznie więcej tego pierwszego produktu, za to odrobinę oliwy czy 30 g szynki dojrzewającej. Takie porównywanie jest więc nieadekwatne i szkodliwe dla wszelkich produktów wartościowych aczkolwiek kalorycznych np. oliwek, serów, oleju z pierwszego tłoczenia itp.
Idea projektu jest jak najbardziej słuszna.
Szybka dostępność oznaczenia i jasna identyfikowalność podczas zakupów jak najbardziej do mnie przemawia. Jak jednak widać na produktach zagranicznych (serio poszperajcie w grafice googla) ten algorytm po prostu nie działa tak jak powinien i musi być zmieniony aby być naprawdę rzetelnym narzędziem dla producentów i klientów.
Ciekawa jestem jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? Jeśli podobała Wam się ta notka wyjaśniająca puście ją w świat. Prześlijcie znajomym w pracy i szkole, udostępnijcie na Facebooku czy Instagramie, niech wiedza konsumencka się szerzy. Pamiętajcie im bardziej świadomy konsument tym lepsze produkty na naszych sklepowych półkach.
P.S. Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co się dzieje na stronie, dodatkowo otrzymywać różne kulinarne niespodzianki, dołącz do newslettera i zostaw swój e-mail na dole strony.