Barwniki. Więc chodź pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko…..
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego właściwie jest tak mało produktów spożywczych o niebieskiej barwie? Odpowiedź jest prosta. Pierwotnie kolor niebieski nie był kolorem żywności występującej w naturze. Oczywiście spotkamy niebieskiego ptaszka czy błękitny kwiatuszek. Jednak nasz mózg wybiera to co np. zielone (sałata, ogórek) wysyłając nam jednocześnie ostrzeżenie, że takie dziwne to niebieskie to może zatrute. Niektórzy doradcy dietetycznie sugerują nawet jedzenie na niebieskich talerzach. Ma to pozytywnie wpływać na ograniczenie spożytych kalorii. Osobiście uważam, że jeśli danie jest pyszne, to na talerzu może być nawet twarz Donalda Trumpa i tak zjem ze smakiem.
Obecnie nauka i technika pozwala nam na uzyskanie dowolnej barwy naszej potrawy.
To wszystko za sprawą barwników, które od jakiegoś czasu nie cieszą się dobrą sławą. Wszystko za sprawą numerków „E”. Konsumenci czytający namiętnie, lub od czasu do czasu, etykiety widząc numerek poprzedzony literka E, już wiedzą że to zło wcielone. Jednak wrzucając wszystko do jednego wora jesteśmy po prostu nie sprawiedliwi. Nie każde bowiem E takie straszne a niekiedy nawet potrzebne. Szokujące prawda. O dodatkach do żywności napisano już wiele książek, nie sposób zamknąć się w jednym poście. Skupmy się więc na barwnikach.
Barwniki to substancje zaliczane do grupy związków kształtujących cechy sensoryczne produktów.
Barwa ma istotny wpływ na ocenę jakości żywności. Zachęca lub zniechęca do kupna, pośrednio jest elementem odczucia smakowitości danej potrawy. Z mojego punktu widzenia barwniki odgrywają istotną rolę w powtarzalności produkcji. Zapewniają taką samą barwę wszystkim partiom produktu.
Barwniki dzielimy na dwie grupy. Naturalne i syntetyczne.
Wszystkie jednakowo mają nadane numery od E100 do E199. (Od niedawna powszechnie używana jest również trzecie grupa substancji barwiących- żywność barwiąca, są to składniki wyodrębnione z roślin z pomocą metod fizycznych, które nie są sklasyfikowane jako dodatki E, gdyż uważa się je za integralną część żywności)
W internecie znajdziemy mnóstwo informacji o tym jak szkodliwe są barwniki i dlaczego.
Co w mojej opinii jest niesprawiedliwe, ponieważ w tej grupie dodatków do żywności są takie, które w pozytywny sposób mogą wpływać na organizm, a już na pewno nam nie szkodzą.
Przyjrzyjmy się zatem zaledwie kilku z nich aby przekonać się czy naprawdę taki diabeł straszny?
Zacznijmy od pierwszego numeru E100 – kurkumina. Jest to naturalny barwnik otrzymany z korzeni i łodygi kurkumy. Od jakiegoś czasu rekordy popularności w internecie biją napoje, napary i shoty z kurkumą. Podobno oczyszczają, odchudzają i wspomagają odporność. A w przemyśle używamy tego właśnie E100 do barwienia produktów gotowych np. sosów, dań obiadowych.
Idźmy dalej….
E101 ryboflawina czyli inaczej witamina B2.
E140 popularny obecnie do koktajli chlorofil.
E160 czyli karoteny na przykład likopen, któremu przypisuje się działanie antynowotworowe czy kapsaicyna wspomagająca odchudzanie.
E161 ksantofile np. luteina wspomagająca wzrok.
E162 betanina, uzyskiwana z buraka podobno wspomagająca leczenie miażdżycy.
E163 antocyjany czyli popularne również w kosmetykach przeciwutleniacze mające działanie przeciwstarzeniowe.
Zdecydowanie tych substancji nie musicie się obawiać.
Druga strona medalu.
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę również z obecności tych syntetycznych barwników, które mogą być nieodpowiednie dla pewnych grup konsumentów i których radziłabym unikać.
Myślę tu szczególnie o dzieciach bo to one kuszone są przeróżnymi kolorami słodyczy i one narażone są na nadmierne spożycie poniższej niesławnej grupie barwników.
E102 tartrazyna
E104 żółcień chinolinowa
E110 żółcień pomarańczowa
E122 azorubina
E129 czerwień allura
E124 czerwień koszenilowa
E132 indygotyna
E133 błękit brylantynowy
E151 czerń brylantowa
W niektórych krajach UE stosowanie tych barwników jest zakazane. To właśnie tej grupie przypisuje się szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci. Ponadto barwniki te mogą powodować alergię, nasilać objawy astmy i przyczyniać się do bólów głowy.
Wszystko ma swój kolor…..
Tak jak świat nie jest czarno biały tak i barwniki mają swoje blaski i cienie. Warto czytać, sprawdzać źródła i wciąż się edukować zamiast wierzyć na słowo ludziom szukającym wszędzie sensacji. Mam nadzieję, że odczarowałam choć trochę złą sławę barwników i od dziś będziecie wiedzieć, które są wartościowe, a których lepiej unikać.
Jeśli podobał się Wam ten wstęp do dodatków w żywności dajcie o nim znać światu. Prześlijcie dalej, udostępnijcie link w poście lub relacji. Napiszcie proszę co Was interesuje chętnie o tym napiszę lub odpowiem na indywidualne pytania.
Po więcej ciekawostek i wiedzy zapraszam na BLOG a po przepisy do działu PRZEPISY